Czwarte dziecko Harry'ego i Louise Harrison'ów okazało się być chłopcem. Była późna noc - 25 lutego 1943 roku, a w maleńkim szeregowcu przy Arnold Grove przeszedł na świat George Harrison. Już od małego zdawał się wszystkich obserwować swoimi dużymi, ciemnymi oczami. Od początku jego rodzice zauważyli podobieństwo do Harry'ego. 
George nie był uczniem wzorowym. Wręcz przeciwnie, ignorował wszelkie zakazy i pomimo obowiązku noszenia do szkoły ubrań w kolorach czarnym i szarym on potrafił siedzieć na końcu klasy w kanarkowej kamizelce starszego brata i zwężanych po kryjomu spodniach. W dość młodym wieku głównym zainteresowaniem Harrisona stały się gitary. Potrafił całymi godzinami przesiadywać na końcu klasy i rysować je w zeszytach. Wszelki brak zainteresowania szkoła doprowadził do jej wczesnego opuszczenia, bo już w wieku 16 lat. George stwierdził, że bardziej opłaca mu się szybkie znalezienie pracy niż wyższe wykształcenie.
Z Paulem McCartney'em znał się od małego. Było to spowodowane tym, że każdego dnia jeździli razem do tej samej szkoły. George był co prawda rok młodszy, ale razem z McCarteney'em znaleźli wspólny język. Obaj bowiem uwielbiali gitary, a dodatkowo byli wielkimi fanami Presley'a. Harrison sam wspominał, jak kiedyś pojechał na wycieczkę rowerową i po raz pierwszy usłyszał "Heartbreak Hotel". To wtedy zrozumiał, co chce robić w życiu. Intensywne lekcje gry na gitarze doprowadziły go do opanowania niezwykłych umiejętności. Znał je przede wszystkim Paul, który zachęcał go przez długi czas, aby zagrał coś dla jego nowych kolegów, którzy mieli zespół. W końcu, piętnastoletni wówczas George spotkał się z The Quarry Men. Od razu wysunął się pierwszy problem - wiek chłopaka. Był jeszcze młodszy niż McCartney, który i tak był traktowany jak zupełny dzieciak. Lennon nie chciał przede wszystkim, aby wyglądali jak "przedszkole", a przyjęcie George'a mogło do tego prowadzić. Zmienił zdanie, gdy usłyszał jak gra. Wracali wówczas nocnym autobusem. Byli tam sami, siedząc grupą i spoglądając to na Paula, który entuzjastycznie przedstawiał swojego kolegę, to na małomównego chłopaka, który powoli wyciągał gitarę, aby zdobyć serca The Quarry Men.
Harrison był uznawany za "cichego Beatlesa", ponieważ jak sam często zaznaczał, "gdy chciał coś powiedzieć - mówił to, a gdy nie miał nic do powiedzenia - siedział cicho". Było to również spowodowane jego nastawieniem do sławy. Wspomniał kiedyś, że "chciał odnieść sukces, a nie być sławnym". Nie podobał mu się ciągły krzyk, brak prywatności i nieprzerwane zainteresowanie jego osobą. Jego pierwszą kompozycją, która weszła na album Beatlesów było "Don't Bother Me", w którym przelał swoją irytację sytuacją. 
Pomimo wielu prób, jego piosenki żadko były doceniane przez Lennona i McCarteny'a. Dlatego też poczuł pewną ulgę po rozpadzie zespołu. Mógł w pełni skupić się na karierze solowej bez słów krytyki ciągle obecnych kolegów. Doprowadził to do wydania albumu jeszcze w roku rozpadu. Co więcej trafił on na pierwsze miejsce list przebojów.
Rok 1997 przyniósł Harrisonom złe wieści. U George'a zdiagnozowano raka krtani, który mimo przejścia operacji powrócił, rozprzestrzeniając się na inne organy. 29 listopada 2001 roku okazał się być jego ostatnim dniem. Był świadomy nadchodzącej śmierci, w przeciwieństwie do reszty świata, która nie mogła otrząsnąć się z szoku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz